sobota, 17 stycznia 2015

Od Killer'a- c.d Tyvsy

Obudziłem się w jakimś nieznanym mi lesie. Chyba znów przez sen niechcący teleportowałem się właśnie tutaj. Westchnąłem i wstałem. Moja magia jest bez sensu. Rozejrzałem się, na szczęście nikogo nie zobaczyłem. Ziewnąłem i ruszyłem przed siebie.
-Nie idź tam.-usłyszałem głos-to była Uranus. Nie widziałem jej, tylko słyszałem jej głos-Idź w przeciwnym kierunku.
-Dlaczego?-spytałem, przystając. Ta rozmowa z Uranus wcale mnie nie zdziwiła, często rozmawiałem z jakimś Bogiem. Dawali mi porady w różnych sytuacjach.
-Ponieważ, gdy pójdziesz, gdzie ja ci doradziłam natkniesz się na wilka, a on zaprowadzi cię do alfy.
-Jakiej alfy?-zdziwiłem się.
-Te tereny należą do Watahy Wiecznego Księżyca.-powiedziała spokojnie-To ja cię tu teleportowałam. Chcę, żeby do niej dołączył
Głos znikł. Nie miałem wyjścia. Zawróciłem i ruszyłem w kierunku, w który kazała mi iść Uranus. Na początku nie widziałem żadnego wilka. Szedłem bez celu, a nie no w sumie to z celem, lecz nie wiedziałem jak go osiągnąć. Usiadłem pod jakimś drzewem i patrzyłem się na korony drzew, przy czym słuchałem śpiew ptaków. Zauważyłem jakiegoś wilka. Czy to ten, o którym wspominała Uranus? Nie byłem pewny. Powoli wstałem patrząc się na wilka, który truchtem ruszył w moją stronę. Gdy był już bardzo blisko mnie, stanął jak wryty, jak mnie zobaczył. Otworzył szeroko oczy. Kto by się nie zdziwił, gdyby zobaczył wilka, który zamiast normalnego łba ma czaszkę? Raczej nikt. Westchnąłem.
-Kim, lub czym jesteś?-spytał się i powoli podszedł do mnie.
-Jestem wilkiem, jak by co.-powiedziałem niezadowolony. To wszystko przez mój wygląd.
-Co robisz na terenach Watahy Wiecznego Księżyc?-spytał, mrużąc oczy. Chyba mnie nie polubił.
-Chcę dołączyć do tej watahy.-w tym momencie rozejrzałem się.
-No zobaczymy, szpiegu.-odpowiedział odwracając się-Za mną.
Nie wiedziałem o co chodzi z tym szpiegiem, ale nie pytałem. Wilk ruszył, a ja za nim. Szliśmy w milczeniu, a to chyba dobrze. Las był bardzo duży i bardzo długo szliśmy zanim dotarliśmy do alfy. Mieszkała ona w jakimś zamku. Weszliśmy do niego, a potem po schodach, prosto do pokoju alfy.
-Czy nie możemy znajdować u nas kogoś normalnego?- westchnęła teatralnie wadera. ,,Normalnego''? Prychnąłem w myślach. Przykryła małą waderę kocem i wstała z łóżka.
-To szpieg- powiedział basior , który mnie przyprowadził, a alfa spojrzała na niego zdezorientowana. A on znowu o tym szpiegu... Ja nie jestem żadnym szpiegiem, kurde no! Co on sobie wyobraża.
-Skąd to wiesz?-spytała
-Widziałem swoje- Ta oczywiście. Widział jak siedzę pod drzewem. To się nazywa szpiegowanie! Wadera podeszła bliżej mnie i spojrzała w moje ,,oczy''.
-Kim jesteś i co cię tu sprowadza?- spytała się , przy czym wpatrywała się we mnie natarczywie. Wtedy powiedziałem:
-Jestem WILKIEM i mam na imię Killer. Chciałbym dołączyć do twojej watahy.
-No dobrze... Niedługo dopiszę cię do watahy... A tak w ogóle ty mnie widzisz?-spytała niepewnie.
Wstąpiło we mnie złość, znudzenie i zdumienie, ale ustąpiło tak szybko jak się pojawiło.
-Tak widzę cię.-powiedziałem-To, że moich oczów nie widać, to nie znaczy, że ciebie nie widzę.
-Nie bądź na nią zły.-usłyszałem głos. To znowu była Uranus.
-Nie jestem zły.-oburzyłem się.
-Z kim rozmawiasz?-wadera przekręciła głowę zdziwiona.
-Z Uranus.-powiedziałem spokojnie.
-Że co?!

<Tyvsa?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz