-Pozwól mu, stara się pomóc- powiedział Maki, po tym jak wilki wyszły. Obróciłam się w jego stronę.
-Wiem, pozwolę... ja, po prostu...- przerwał mi:
-....za dużo się dzieje, a zło wychodzi na wierzch- spojrzałam na niego spod łba, a potem spojrzałam na swoje łapy. Miała dość tego ciała, ograniczało mnie. Zmieniłam się w człowieka, mój partner zrobił to samo i przysunął mnie do siebie. Mocno wtulił moje ciało w swoje i zaczął gładzić po włosach- tak o wiele lepiej- mruknął mi do ucha. Uśmiechnęłam się, on też miał dość wilczej postaci. Staliśmy tak objęci przez dłuższą chwilę. Wojna zabierała nam bardzo dużo czasu, nie mieliśmy prawie w ogóle go dla siebie, nawzajem. Stęskniliśmy się za sobą. Ta chwila, którą mieliśmy tylko dla siebie, traktowaliśmy jak nadzwyczajnie delikatny skarb, o który trzeba bardzo dbać. Podniosłam głowę i pocałowałam go przelotnie w usta, po czym położyłam swój podbródek na jego obojczyku.
-Kocham cię- szepnęłam, chłopak wstrzymał na chwilę powietrze, a potem cmoknął moje włosy. Wiedziałam ile to dla niego znaczy, w końcu nigdy mu tak na prawdę nie powiedziałam co do niego czuję... a wiem jak ważne jest być pewnym uczucia tej drugiej osoby i jakie jest cudowne słyszeć proste "kocham cię".
-Mała się zaraz obudzi- nasz "skarb", rozleciał się w pył, gdy Maki wypowiedział te słowa, a na jego miejscu pozostało tylko złudzenie dawnej bliskość. Jak na zawołanie, po pokoju rozniósł się płacz.
-Skąd wiedziałeś?- odsunęłam się od niego i spojrzałam, ze zdziwieniem
-Zaczęła brać mniejsze wdechy- odpowiedział, a ja szybko zmieniłam się w wilka, aby na karmić małą. Dam sobie odciąć łapę, że o to właśnie chodziło i dlatego wybuchła płaczem. Po prostu zrobiła się głodna. Wdrapałam się na łóżko i przysunęłam małą, do swojego brzucha.
-Tyv, muszę iść- powiedział Maki i szybkim krokiem skierował się w stronę drzwi. Poczułam łaskotanie na swoim brzuchu, mała starała się znaleźć jeden ze sutków.
-Do widzenia- pożegnałam się z nim, ze smutną miną
-Postaram się znaleźć jakąś wolną chwilę...- wyszedł z pokoju. Rozejrzałam się po komnacie i kiwnęłam na jedną, ze służących. Podeszła do mnie.
-Powiedz Alex'owi żeby przyszedł jak skończy, to co on tam aktualnie robi. Przekaż mu że się nie śpieszy, to nic poważnego- kiwnęła głową na znak, że zrozumiała i opuściła komnatę. Spojrzałam na Deme, która cichutko piła mleko. Wyglądała tak niewinnie, a było w niej tyle mocy. Bardzo ciekawe jest to, jak to coś tak maleńkiego, może w przyszłości mieć tak wielkie znaczenie...
<Alex? Tak, możesz być ojcem chrzestnym, miłego opisywania naszej rozmowy :P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz