niedziela, 4 stycznia 2015

Od Eleny- c.d Tyvsy

Okami i Elise na rozkaz zamienili się w wilki. Okami był białym basiorem, cały w czerwonych tatuażach. Elise również była biała. Jednak na ciele miała błękitne wzory. Patrzyli na mnie trochę ze zdziwieniem, trochę ze skruchą i troszkę z zaciekawieniem. Jednak nie to mnie interesowało. Z ich ciał wydobywała się jakaś kolorowa para. Miętosiła się, ale nie uciekała ani nie rozpraszała się. U Tyvsy tego nie zauważyłam. Ich mgła była koloru niebieskiego z odrobiną fioletu i bieli.
- Tyvsa, czy ty to widzisz? -zapytałam. Okami i Elise wymienili spojrzenia.
- Są zmiennokształtni. To normalne. -odpowiedziała. Pokręciłam przecząco głową.
- Nie o to chodzi. Nie widzisz tej mgły?
- Jakiej mgły? -W jej głosie wyczułam niedowierzanie.
- Z nich wylatuje, jakaś para. Tylko nie biała, a wielokolorowa. -próbowałam jej wytłumaczyć. Mgła się zmieniła na ciemną purpurę. - Widzisz? Zmieniła się!
- Czy ty na pewno dobrze się czujesz? -spytała się mnie Tyvsa. Okami milczał, ale Elise powiedziała:
- To może ja już pójdę. Do zobaczenia później.
I pobiegła korytarzem. Raczej nie zrobiłam zbyt dobrego wrażenia.
- Tyvso, musisz mi uwierzyć. -błagałam.
- Problem w tym, że ja nic nie muszę. -odwarknęła. Zapędziłam się. Dawno nie byłam w stadzie. Głęboko odetchnęłam. I nagle mnie olśniło.
- Tyvso. Ja chyba widzę ich aury...
Oczy wadery zabłysły niebezpiecznie.
- Pójdziesz teraz ze mną do Rhydiana. Okami, spotkamy się potem w sali narad. -rozkazała.
- Ale Tyvso... Mam dla ciebie wieści z frontu.
Spojrzenie jakie mu rzuciła mogłoby zabić. Okami spuścił wzrok i wymamrotał:
- Oczywiście, Alfo.
- Chodźmy.
Odwróciła się i poszła korytarzem. Ruszyłam za nią. Jej kroki były szybkie, napełnione niepokojem. Nie lubiłam być w centrum uwagi. Niestety, teraz nie miałam wyboru.
- Kim jest Rhydian? -zapytałam cicho. Wilczyca rzuciła mi spojrzenie. Lekko złagodniało. Ale tylko troszkę.
- Rhydian to nasz szaman i wróżbita. Może on wyjaśni nam całą tą sprawę. Weszłyśmy do skrzydła szamańskiego. Wszędzie wisiały obrazy i malowidła. Były piękne, ale mój umysł był zajęty czymś innym. A jeżeli to prawda. Jeżeli umiem odczytywać aurę? Zawsze chciałam mieć moc, ale starałam się o moc ognia, a nie... tego. Nawet nie potrafiłam tego nazwać. Rozważyłam plusy i minusy. Plus, będę mogła być przydatnym zwiadowcą. Odczytywać emocje wroga. To mi się podobało. A minus, mogłam za chwilę zginąć. Nie wiedziałam co Tyvsa ze mną zrobi. I trochę się tego obawiałam.
- Co teraz ze mną zrobisz?
- Nie wiem. Zobaczymy czy to naprawdę Moc.
Weszłyśmy do jednego z pokoi. Był tam basior, pewnie Rhydian. Brązowy wilk, na lewym ramieniu miał złoty księżyc. Czy tylko ja nie byłam wytatuowana? Siedział nad jakąś książką, pilnie ją studiując.
- O Tyvsa. Jak miło cię wi.... -zaczął, ale wadera mu przerwała.
- Jakiego jest koloru? -spytała oschle. Poczułam się jakby to była moja wina.
- Niebiesko-pomarańczowy.
- O co chodzi Alfo? -zapytał zaniepokojony Rhydian. Tyvsa patrzyła na niego przez chwilę, zanim się odezwała:
- Czy zdażyło się kiedyś w historii, żeby jakiś wilk umiał odczytywać aurę?
Rhydian zastanowił się chwilę.
- Tak. Jednak był to bardzo rzadki dar. Ostatnio się taki zdarzył przed twoim urodzeniem.
- A więc Rhydianie, przedstawiam ci Elenę. Pierwszą od 300 lat. Ona umie czytać aurę.
Basior nie wiedział co zrobić. Wybałuszył oczy, że myślałam, że mu wypadną z oczodołów. Bałam się. Bałam się. Tak bardzo się bałam.
- Eleno, za godzinę zjaw się w Sali Narad. Musimy porozmawiać. -rzekła, a potem wyszła trzaskając drzwiami.

* * *

Powoli szłam do Sali Narad. Strach mnie nie opuścił. Gdzieś tam głęboko może była euforia z posiadania mocy, ale skryła się pod toną czarnych myśli. Weszłam do Sali. Tyvsa rozmawiała z Okamim i z jeszcze jednym basiorem. Był przemoczony, a gdzieniegdzie zwieszały mu się z futra kryształki lodu. Tyvsa dopiero teraz mnie zauważyła.
- Eleno, poznaj mojego kuzyna, Caspiana.
Wilk rzucił mi ciepłe spojrzenie. Mam nadzieję, że jego choć do siebie nie zrażę.


<Tyvso?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz