-Tak, za dwa dni. Wiem, nie mamy nic zorganizowane, nie mamy szans, ale musimy walczyć. Nie możemy się poddać- w jej oczach pojawił się czerwony poblask. Ten wzrok hipnotyzował i sprawiał, że wszystko wokół stawało się smutne. Potrząsnąłem łbem, aby się wybudzić z transu. Maki, podniósł się i ruszył w stronę wilków, bawiących się na środku sali, było ich tam coraz więcej.
-Koniec zabawy, wszyscy na ćwiczenia! Widzimy się z pół godziny na Polanie Narad, powiedzcie wszystkim! Obecność OBOWIĄZKOWA!- ryknął na całą salę i ruszył w stronę Deme. Wziął ją w pysk i przyniósł ją do Tyvsy. Delikatnie ułożył ją na ławce, koło jej łap.
-Zanieś ją do pokoju, moja siostra będzie tu za dziesięć minut, w raz z Nico, zajmie się dzieciakami, a ty będziesz szkolić magicznych- kiwnęła głową na znak, że zrozumiała i zaczęła wykonywać jego rozkazy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz