- Czemu? Powiedz mi chociaż, czemu?! - Po moich policzkach płynęły łzy. Popatrzyłam na małą, tulącą się do matki, jeszcze nie wiedzącej o swojej przyszłości.
- Bo tak jest bezpieczniej. -Wyszeptała.- Po prostu jak będą osobno będzie mniejsze prawdopodobieństwo, że od razu zgaśnie słońce i księżyc. Bo jedno stanie się opiekunem księżyca, a drugie słońca.
- Ale ty i Seanit jakoś żyjecie koło siebie i nic się nie dzieje. -zauważyłam, łamiącym się głosem. Próbowałam znaleźć jakiś sposób, by Demetire mogła zostać. Czepiałam się nawet najdrobniejszej nadziei.
- Tak, ale to nie to samo. Ja jestem boginią. No i obie jesteśmy dorosłe, potrafimy panować nad swoją mocą. -odpowiedziała Tyvsa. Przez chwilę staliśmy w milczeniu. Potem jeszcze raz zerknęłam na Deme. Wokół niej unosiła się żółta aura. Uśmiechnęłam się i powiedziałam:
- Wiesz, że twoje dzieci to nie bogowie?
Tyvsa zrobiła zdziwioną minę.
- Jak to? -zapytała.
- Mają aurę. Twojej nie mogę odczytać, bo jesteś boginią, ale jej aurę widzę. Czyli jest normalna.
- Twierdzisz, że nie jestem normalna? -Tyvsa uniosła brew. Widać było, że cieszy się ze zmiany tematu.
- Jesteś, ale trochę inna.
- Nie powinnaś tego robić. -powiedział Alex z poważną miną. Rzuciłam mu pytające spojrzenie.
- Ale czego? -zapytała Tyvsa.
- Nie powinnaś ich rozdzielać. Nie pomyślałaś, że to może być klątwa?
- Klątwa? -Nie zrozumiałam go. Kiwnął potwierdzająco głową.
- Klątwa. -powtórzył. - Może właśnie, gdy ich rozdzielisz to zniknie słońce i księżyc. Może właśnie przypięczętujesz naszą przyszłość, tym krokiem.
- Co ty mówisz? -spytała Tyvsa. Smutny wyraz twarzy Alexa niepokoił mnie. A może on ma rację?
- Może twoi ci o tym nie powiedzieli? Może właśnie Nico i Demetire muszą być blisko, by nauczyć się panować nad mocą.
- Nie patrzyłam na to z tej strony. -Tyvsa też bardzo chciała zatrzymać Deme przy sobie. Alex podszedł do małej Deme i pocałował ją w jej małą główkę. Nie wiedziałam, jak na to zareagować. Przekazał coś Tyvsie oczami i powiedział:
- Nie mam nic więcej do powiedzenia.
I wyszedł. Widać było, że ta scena bardzo roztroiła Tyvsę. Po policzku popłynęła jej łza.
- Biegnij za nim. -rozkazała mi. Nie protestowałam. Wybiegłam na korytarz. Alex właśnie znikał za rogiem.
- Alex! -krzyknęłam. Odwrócił się. -Zaczekaj!
<Tyvsa? Alex? Co było dalej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz