wtorek, 6 stycznia 2015

Od Eleny- c.d Tyvsy

- Ja chyba będę rodzić. -powiedziała Tyvsa. Wstrząsnął nią kolejny napad bólu. Te słowa zmroziły mnie całkowicie. Cóż.. Kiedyś pomagałam przy porodzie, ale to było dawno. Szybko jednak się opanowałam. Uklęknęłam przy niej i zaczęłam mówić spokojnym głosem:
- Tyvso, posłuchaj. Rodzenie wcale nie jest trudne. Najpierw odejdą ci wody, a dopiero potem naprawdę będziesz rodzić. Na koniec będziesz musiała... Urodzić łożysko. Najważniejsze jest byś spróbowała się nie spinać. To tylko przedłuży poród.
- Łatwo ci mówić. -Wyjęczała. Żal mi było ją widzieć w takim stanie. Wzięłam ją za łapę.
- Jak będzie cię bolało to ściskaj moją rękę, jak mocno tylko chcesz.
Tyvsa tylko pokiwała głową.
- I teraz oddychaj razem ze mną. Wdech, wydech. Wdech i wydech.
Tyvsa starała się rozluźnić. Nagle podszedł do nas Alex. Zrobił wielkie oczy i wyjąkał:
- Co do diaska..
- Nie przeszkadzaj. -Rozkazałam.- Idź do kuchni i szybko przynieś miskę z zimną wodą, ręczniki i koc. Tylko się pośpiesz!
Alex przytaknął, odwrócił się pobiegł do kuchni. Na czoło Tyvsy zaczęły wypływać kropelki potu. Bardzo szybko oddychała.
- Musisz się uspokoić. Pamiętaj, jestem tutaj. Wspieram cię.
Nagle ścinęła moją łapę tak, że cicho pisnełam. Ale nic nie powiedziałam. Nawet nie wyobrażałam sobie co ona musi czuć. To co mi zrobiła, to zaledwie namiastka tego co ona czuję. Spod Tyvsy zaczęła wypływać woda lekko zabarwiona na czerwono.
- Patrz, już ci wody odpływają. To już jedna trzecia sukcesu. -Próbowałam ją pocieszyć. Znowu ścisnęła mi łapę. Jednak byłam już przygotowana.
- Eleno, to tak boli. -Szepnęła. - Myślałam że to będzie łatwiejsze. I mniej bolesne.
- Nic nie jest takie proste jakie się wydaje. Ale mówię ci. Przy tym wojna z Marsem to pikuś.
Na jej pysku pojawił się cień uśmiechu. Jej ciało ponownie przejęły drgawki. I wreszcie zaczęła krzyczeć. I wtedy przyszedł też Alex ze służącą, która pomagała mu nieść rzeczy.
- O boże. -Wyjąkał. Położyli rzeczy koło mnie. Odkryłam Tyvsę kocem, by nikt nie musiał patrzeć na to, jak rodzi. Ręcznikiem wytarłam podłogę. A drugi zamoczyłam w wodzie i lekko ocierałam jej czoło. Alex i służąca patrzyli na moje starania w milczeniu. Ta, wszystko na mojej głowie. Nastąpiła druga fala krzyków. I coś wreszcie zaczęło się dziać. Tyvsa zaczęła rodzić pierwsze dziecko!
- Brawo. Widzisz, już prawie jest pierwszy szczeniak. Jesteś bliżej niż dalej.
Jej krzyki raniły mi uszy. Chyba nikt nigdy tak przeraźliwie nie krzyczał. Zaczęli się schodzić gapie. Zdenerwowało mnie to.
- Co tak stoicie?! Idźcie po szamana czy uzdrowiciela. A nie się gapicie.
2 wilki poszły po wymienione osoby. Tyvsa wbiła mi pazury w ręce.
- Aaagh!! -Stęknęła. Pojawiła się główka potem ramiona, tułów i nogi.
- Alex! Weź to dziecko!! - Wykrzyknęłam. Basior wziął pierwszego malucha. Wziął fartuch, który dała mu służąca, zamoczył go w wodzie i zaczął obmywać szczeniaka z krwi.
- Tyvso, twoje pierwsze dziecko już jest na świecie i ma się dobrze. Ale jeszcze jedno. Musisz być twarda. -Próbowałam ją zmotywować. Wtedy przybiegł Maki. Widziałam go po raz pierwszy, ale nie wydał mi się miły. Zrobił na mnie raczej odpychające wrażenie. Gdy zobaczył co się dzieje, to usiadł przy Tyvsie i chciał ją wziąć za rękę. Wyrwała się. Pokręciła przecząco głową. Była za słaba by mówić.
- Lepiej na razie jej nie dotykaj. -Powiedziałam do niego. Niechętnie się odsunął. Zaczęła rodzić drugie dziecko. Siedziałam tu dopiero półgodziny, a już byłam zmęczona. Tyvsa trzymała się już na ostatkach sił. Na szczęście z urodzeniem drugiego malucha nie było problemów. Urodzenie łożyska poszło gładko. Alex podał jej jej dzieci. Uśmiechnęła się z ulgą.
- Dziękuję. -Szepnęła. I zasnęła. Razem z maluchami złożyliśmy ją na jej łóżku. Zostało też wyznaczonych kilku służących i strażników, by pilnowali jej i młodych. Oparłam się o ścianę.
- Po raz pierwszy zobaczyłem cud narodzin. -Powiedział do mnie Alex.- Był to zarazem najsłodszy j najohydniejszy cud jaki widziałem.
Uśmiechnęłam się.
- Tak. To prawda. -Przyznałam mu rację.-Jestem taka zmęczona. Chyba położę się spać. Zbyt dużo wrażeń jak na jeden dzień.
- To pokażesz mi mój pokój?-spytał.
-Jasne. Chodźmy.
Powędrowałam na moje piętro.
- 3 drzwi po lewej. Dobranoc. Tylko niczego nie rozwal, dobrze?
- Jasne nianiu. Postaram się.
Uśmiechnął się łobuzersko. Weszłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko i od razu zasnełam.

     ***

Obudziło mnie pukanie do drzwi.
- Proszę, otwarte. -Powiedziałam. Przeciągnęłam się i otworzyłam oczy. Do pokoju wszedł Alex.
- Tyvsa chce ciebie i mnie widzieć.

<Tyvsa? Jak się czujesz po urodzeniu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz